Pamiętam jak dziś tamte spotkania, moją nadzieję na
przyszłość rozbudzałeś. Szare miasto nabierało barw jesieni , a gęste chmury
przepuszczały wiązki promieni. Szybko się skończyło słońce tego lata, jesienny
wiatr moją psychikę pozamiata. Przyjdą
chłodne poranki i wieczory samotne, chowam do szuflady Twoją fotkę . Chodź nie
planowałam stać na ślubnym kobiercu, jak pomyślę o Nas to czuję ucisk w sercu. Rozwaliłam
to, tak mi się wydaje, nie obwiniam Ciebie, ja się nie spisałam. Chciałam moje
życie poukładać najpierw, bez pośpiechu złapać stabilizację . Nie rozumiałam,
że Ty zaczynasz wątpić, to był jedyny powód rozłąki. Samotność przez niezdecydowanie myślałam, że to minie lecz
na wieczność pozostanie. Bez Ciebie życie moje jest nie do złożenia i nie ma
nigdzie kogoś kto może to pozmieniać. Nowe miłości to namiastki wirtualne, ja
tego nie czuję, było niepowtarzalnie. Mogłabym krzyczeć w niebo i przeklinać
bóstwa, które mi zabrały Ciebie i została pustka. To, że wyjechałeś to jak grom
z nieba jasnego nie ma Ciebie i nie wiem dlaczego. Co się stało tego mi nie
wytłumaczysz, kontakt już urwany, a adres mi nieznany. Ja po prostu nie zdążyłam
Ci powiedzieć jak bardzo kocham Cie i wszystko zrobię dla Ciebie. Dzisiaj sklejam
serce, bo jest porozrywane, tak się kochaliśmy lecz być razem nie było nam dane. Nie było dane Nam być ze sobą więcej, ja chce pogadać ale
rozmawiać nie chcesz. Czuje, że kochasz
ale gasisz to czucie, nieraz próbowałam ale zawsze musisz uciec. Czy mam
czekać, czy żyć na 50% ? Kierować się sercem czy może rozsądku głosem ? Nie
chce wierzyć w to, że dzisiaj jest za późno, a cokolwiek zrobię, zrobię na
próżno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz